Za oknem na dobre rozgościła się Jesień, która niczym wprawna malarka ozdobiła drzewa ulubionymi kolorami. Na palcach można było zliczyć listki, które zachowały zieloną barwę. Wokół, drzewa zachwycały żółtymi, pomarańczowymi, czerwonymi i brązowymi strojami – było naprawdę … bajecznie. Słonko mrugało zachęcająco przez okna, tylko temperatura nie zachęcała do zabawy na podwórku.

Było już południe a Jaś nadal leżał w łóżku, bo nie chciało mu się ubierać. Nie chciało mu się, także zjeść śniadanka, umyć buzi i ząbków a nawet, nie chciało mu się pomóc mamie w zakupach ( co rzadko się zdarza, bo Jaś kocha zakupy). Mama zmartwiła się myśląc, że takie zachowanie chłopca świadczy o złym samopoczuciu a może nawet  o chorobie. Dokładnie przyjrzała się Jasiowi podała mu termometr, aby zmierzyć temperaturę i powiedziała:

– Kochanie, potrzymaj termometr, musimy sprawdzić czy nie masz gorączki. Martwię się o Ciebie syneczku. Powiedz czy coś Cię boli?

Jaś wydął usta w geście niezadowolenia, nic nie odpowiedział, wzruszył tylko ramionami i nakrył się kołderką.

– Hmmm, przykro mi, że nie chcesz ze mną rozmawiać… – pokręciła głową mama – idę dokończyć prasowanie, zawołaj mnie, gdy temperatura będzie zmierzona – dodała i wyszła.

Jaś poleżał jeszcze chwilę, a kiedy termometr pikając zakomunikował zmierzoną temperaturę ciała wstał i poszedł do maminej sypialni. Stanął w drzwiach, z nadętą miną i wręczył mamie termometr.

– Całe szczęście nie masz gorączki – uciszyła się mama – czyli po prostu masz zły dzień hmm???- dopytywała.

-Nie – odparł chłopiec bardziej do siebie niż do mamy.

– Chodź zrobię Ci śniadanie, jak zjesz od razu poczujesz się lepiej – zakomunikowała mama a po chwili, zmierzając już w kierunku kuchni, zapytała – Na co masz ochotę, kochanie?

– Na czekoladę – stwierdził Jaś, licząc, że mama zrobi wszystko, aby poprawić mu humor.

– Czekolada odpada. Słodycze jemy tylko na deser. – szybko odparła mama  i równie szybko zaproponowała – Mogę Ci zrobić naleśniki z serem albo jajecznicę ze szczypiorkiem…co wybierasz?

– Zjem czekoladę albo ciastko – targował się chłopiec.

– Widzę, że nie jesteś głodny – powiedziała mama nieco zdenerwowanym głosem – Zawołaj mnie jak naprawdę zgłodniejesz – podsumowała.

– Umrę z głodu – zawołał dramatycznie chłopiec – jesteś okropna – dodał ciszej.

– Jeśli tak uważasz – odparła smutno mama – Jest mi przykro jak tak mówisz. Kocham Cię i chcę, abyś był zdrowy i silny, dlatego proponuje Ci wartościowe śniadanie…zresztą nic Ci nie będzie, jeśli raz go nie zjesz – dodała i wyszła z kuchni.

– Lepiej, żeby Cię wcale nie było. Chcę, żebyś zniknęła – wykrzyknął za mamą Jaś – najlepiej jakby wszyscy zniknęli. Chcę być sam. – dodał już ciszej.

Mama zatrzymała się, spojrzała na chłopca oczami pełnymi łez i nic nie odpowiedziała, zacisnęła tylko usta i zniknęła za drzwiami sypialni.

Dobrze jej tak, poszła pewnie kończyć prasowanie. Najlepiej żeby w ogóle już nie wychodziła z tej głupiej sypialni – pomyślał w złości chłopiec i rozpoczął poszukiwania słodyczy. Dobrze wiedział, że mama chowa je w górnej szafce w salonie. Zabrał więc krzesło, odtworzył szafkę, wyciągnął całą,  ogromną czekoladę z nadzieniem i zabrał ją do swojego pokoju. Kiedy ją otwierał przypomniał sobie, że mama kupiła tę czekoladę  dla niego, kiedy ostatnio robili zakupy, zrobiło mu się przykro, ale po chwili pomyślał, że co z tego, że jest dla niego skoro mama nie chce mu jej dać, kiedy ma na nią ochotę. Ugryzł kawałek i myślał, jak byłoby fajnie, gdyby mieszkał całkiem sam. Wyobrażał sobie, że codziennie, na śniadanie, jadłby słodycze ,na obiad pizzę a na kolację hamburgery, frytki albo hot doga. Żadnych warzyw, żadnych owoców. Cały dzień oglądałby bajki i się bawił…nikt nie mówił mu co ma robić…- Byłoby super – podsumował swoje rozmyślania pochłaniając ostatnią kostkę czekolady. – Ale się objadłem, teraz już do końca dnia nie będzie chciało mnie się jeść a mama będzie się martwiła…dobrze jej tak – pomyślał. Jaś poczuł, że jest mu bardzo ciężko, chciał się czegoś napić, ale postanowił, że nie wyjdzie z pokoju, bo mógłby spotkać się z mamą, której, wcale, ale to wcale nie chciał oglądać. Zaczął bawić się klockami, lecz już po chwili poczuł, że zaczyna boleć go brzuszek – chyba przesadziłem z tą czekoladą. Dobrze byłoby zawołać mamę…- pomyślał, jednak już po chwili przypomniał sobie, że jej wcale nie potrzebuje i nawet z bólem brzucha poradzi sobie sam. Położył się na łóżku, przytulił się do poduszki, zamknął oczy i powtarzał w myślach – już mnie nie boli, już mnie nie boli, już mnie nie boli…brzuszek, jednak wcale nie słuchał swojego właściciela i nadal bolał. Jaś zrozumiał, że źle się zachował i powinien iść do mamy, przeprosić ją a ona na pewno zrobi wszystko, żeby poczuł się lepiej. Wstał z łóżka i ruszył w kierunku sypialni, jednak kiedy otworzył drzwi, zobaczył, że mamy tam nie ma. Zaczął wołać i szukać jej po całym domy, ale mamy nigdzie nie było…zniknęła. Chłopiec wystraszył się  – Ona naprawdę zniknęła – zapłakał – przecież ja tylko żartowałem, wcale nie chcę być sam – rozpłakał się na dobre maluch. Nagle na podłodze zobaczył dziwne ślady. Były to ślady ogromnych łap, takich jakby lwa albo niedźwiedzia, ale przy tym dużo większe. Miały cztery paluchy i dużą ogromną stopę . Jaś postanowił, że sprawdzi dokąd mogą prowadzić te ślady,

-Być może tak odnajdę mamę – pomyślał. Chłopiec szedł przed siebie, dokładnie śledząc znaki na ziemi, aż nagle w oddali ujrzał dziwną, rozświetloną jaskinię. Kiedy podszedł bliżej usłyszał głośny i gruby śmiech. Wystraszył się nie na żarty, gdy w blasku Jaskini zobaczył ogromną włochatą postać – miała lwią grzywę, zęby i pysk wilka oraz ogon krokodyla.

– Po… – Jaś chciał krzyknąć „potwór”, ale nie zdążył, bo ktoś zakrył mu usta ręką. Jaś odwrócił się i zobaczył dziewczynkę. Była trochę wyższa i zdecydowanie starsza od niego, miała czarne włosy i ciemne oczy, a przynamniej tak wyglądały w półmroku. Uśmiechnęła się do chłopca i zaczęła mówić , nadal zakrywając Jego usta – Obiecaj mi, że nie będziesz krzyczał. Nic złego Ci się nie stanie. Mam na imię Maja, znalazłam się tu, gdy szukałam swojej młodszej siostry. Odkryłam, że potwór ją porwał i uwięził za kamiennymi drzwiami, w tamtej jaskini – dziewczynka wskazała palcem na oświetlona jaskinię, w której Jaś ujrzał tę straszliwą istotę.

– Obiecujesz, że nie krzykniesz? – chciała upewnić się dziewczynka. Jaś porozumiewawczo skinął głową a wtedy dziewczynka opuściła dłoń.

– Ja mam na imię Jaś, szukam mamy…myślisz, że potwór mógł ją też porwać – zapytał chłopiec. Dziewczynka zmarszczyła brwi, tak jakby mocno się na czymś zastanawiała, po czym odparła – Jeśli Twoja mama jest wysoka i ma jasne, długie włosy, to tak. Widziałam ją, jest zamknięta razem z moją siostrą. Samolub zamknął je razem, bo moja siostra ciągle płakała a Twoja mama jest miła i potrafiła ją uspokoić.

– Tak, to moja mama – ucieszył się Janek, lecz uśmiech szybko zniknął z Jego twarzy – ale jak my je uwolnimy?- zapytał  już zatroskany.

Wtedy Maja wyciągnęła duży liść, na którym, jak w zeszycie, było coś zapisane i powiedziała – Jeśli mi pomożesz, razem uwolnimy Twoją mamę i moją małą siostrę. Sporządziłam plan dnia tej okropnej istoty – wyjaśniła Maja i opowiedziała Jasiowi co robi potwór w ciągu dnia. Powiedziała też, że próbowała już sama uwolnić więźniów, jednak potwór wraca zbyt szybko, a drzwi otworzą się tylko wtedy, gdy rozszyfruje się zagadkę i wypowie jedno z magicznych słów – Mam nadzieję, że razem znajdziemy rozwiązanie tej zagadki – podsumowała Maja z nadzieją w głosie.

– Postaram się Ci pomóc, tylko powiedz mi co musimy odgadnąć – powiedział Jaś i dodał – Muszę uwolnić mamę, bo bardzo ją kocham…

Dzieci zamilkły zmartwione. Maja szukała treści zagadki, którą zapisała na liściu a Jaś rozmyślał.

– Wiesz – przerwał ciszę maluch – byłem bardzo niemiły dla mojej mamy. Nie chciała, aby jadł słodycze na śniadanie, obraziłem się i powiedziałem, że byłoby lepiej gdyby jej wcale nie było, gdyby wszyscy zniknęli. Teraz wiem, że miała rację, z tymi słodyczami, bo od tej czekolady rozbolał mnie strasznie brzuch…jest mi bardzo przykro, chciałbym się do niej przytulić i ją przeprosić. Tak naprawdę to lubię, jak mama i tata są razem ze mną, nie chcę być sam. – dokończył Jaś.

Maja przytaknęła i dodała – Ja też byłam nie dobra dla mojej siostrzyczki. Nie chciałam się z nią bawić, ona ciągle płakała a ja uderzyłam ją i  powiedziałam, że wolałabym, żeby wcale się nie urodziła i schowałam się pod kołdrą a kiedy wyszłam jej już po prostu nie było, zaczęłam jej szukać, znalazłam ślady Samoluba i trafiłam pod tę dziwną jaskinię…Też chcę ją przeprosić i przytulić. Bez niej w domu jest tak smutno – powiedziała ocierając łzy.

– Przeprosić! – wykrzyknął nagle Jaś – to jest to magiczne słowo – mama mówiła, że są na świecie trzy magiczne słowa, które otwierają nawet kamienne serca „PROSZĘ”, „DZIĘKUJĘ” i „PRZEPRASZAM”- zawołam i aż podskoczył z radość.

– Masz rację, musimy powiedzieć „PRZEPRASZAM” – Maja także się ucieszyła – Musimy jeszcze tylko rozszyfrować zagadkę – dodała i zaczęła czytać Jasiowi jej treść:

Jestem potwór, co się zwie Samolub. Rozszyfruj moje imię a dowiesz się, jak się brzydko zachowywałeś.”

– Hmm…dziwna ta zagadka – zamyślił się Jaś – to jest trudniejsze niż myślałem.

Dzieci siedziały w skupieni, próbując znaleźć rozwiązanie. Nagle Maja, która chodziła już do szkoły, powiedziała – Chyba coś wymyśliłam…kiedyś pani w szkole, powiedziała, że nie wolno myśleć tylko o sobie, że zanim coś się zrobi albo powie, należy zastanowić się, czy nie sprawimy tym komuś przykrości. Mówiła wtedy, że człowieka, który myśli jedynie o sobie i lubi tylko siebie nazywamy egoistą lub … samolubem. Już wszystko rozumiem! – zawołała Maja.

– Jasiu, byliśmy SAMOLUBAMI….to my uwięziliśmy naszych bliskich, bo myśleliśmy tylko o sobie – powiedziała dziewczynka. Kiedy tylko Jaś jej przytaknął, dzieci zauważyły, że potwór robi się coraz mniejszy aż w końcu całkiem zniknął.

– Hura! Droga wolna! – radośnie zawołały dzieci klaszcząc w dłonie.

Kiedy już znalazły się pod kamiennymi drzwiami zaczęły przepraszać. Jaś przeprosił mamę za to, że był dla niej niemiły i obiecał, że postara się słuchać mamy i lepiej zachowywać. Maja, z kolei, przeprosiła siostrę, że była dla niej niedobra i obiecała, że już nigdy jej nie uderzy i będzie częściej się z nią bawić.

Na te słowa kamienne drzwi rozsunęły się i wszyscy rzucili się sobie w objęcia. Jaś zamknął oczy i mocno przytulić mamusię a kiedy je otworzył zobaczył, że jest w swoim pokoju, leży w swoim łóżku a obok podarte opakowanie po czekoladzie. – Czy to był tylko sen – zastanawiał się Jaś – muszę odnaleźć mamę, oby tylko potwór jej nie porwał – Jaś aż podskoczył ze strachu na łóżku. Brzuch już go nie bolał, zerwał się więc i co sił pobiegł szukać mamy wołając – Mamusiu! Mamusiu! Gdzie jesteś?

– Słucham synku – powiedziała mama wychodząc  z kuchni a Jaś wpadł wprost w jej ramiona wołając jednym tchem – Mamusi przepraszam Cię, byłem taki niemiły, wcale nie chce, żebyś zniknęła, chcę być zawsze z Tobą, już nigdy nie będę samolubny jak potwór.

– Już dobrze kochanie, nie gniewam się i przyjmuję przeprosiny- uśmiechnęła się mama i przytuliła synka.

Jaś spojrzał na uśmiechniętą mamę i dodał jeszcze – zjadłem całą czekoladę, którą kupiłaś i za to też przepraszam, już nigdy tak nie zrobię…miałaś rację, jak się je zbyt dużo słodyczy, to potem bardzo boli brzuszek.

Mama pokiwała tylko głową, uśmiechnęła się i jeszcze raz przytuliła swojego synka, który tak wiele się dziś nauczył.

 

  1. Pytania do bajki:

–    Jak miał na imię chłopiec z bajki?

  • Czy miał zly humor?
  • Co chciał zjeść na śniadanie?
  • Czy mama się na to zgodziła? Dlaczego nie?
  • Dlaczego Jaś był niemiły dla mamy?
  • Czy dobrze postąpił?
  • Co zrobił Jaś, gdy poszedł do swojego pokoju?
  • Kto porwał mamę we śnie?
  • Kogo Jaś spotkał przed Jaskinią?
  • Dlaczego dziewczynka stała przed jaskinią?
  • Jak brzmiało magiczne słowo?
  • Jakie imię nosił potwór?
  • Co to znaczy być samolubnym?
  • Czy mama przyjęła przeprosiny synka?
  1. Liczenie i kategoryzowanie magicznych słów ( czytanie globalne, logika, matematyka).
  2. Ozdabiamy papierem kolorowym pudełeczko magicznych słów.
  3. Zastosowanie odpowiedniego słowa
    Wietrzyk porwał mój kapelusz biegnę za nim, już go chwytam
    ale wietrzyk porwał znowu a kapelusz dalej zmyka…
    Pobiegł Tomek co sił w nogach z wiatrem wcale nie był w zmowie,
    Zręcznie złapał mój kapelusz, już go niesie. Co mu powiem? DziękujęBartek w biegu trącił Gosię bo chciał bardzo złapać Krzysia.
    Gosia była obrażona na Bartka i na Krzysia.
    Bartek jednak się zatrzymał – Nie płacz Gosi, wina nasza,
    Ja za Krzysia i za siebie bardzo, bardzo cię… przepraszamObiad dziś jest bardzo smaczny bo jem ulubiony groszek
    Mam ochotę zjeść go więcej więc do mamy mówię… proszęSer kupuję, świeże bułki
    proszę panią ekspedientkę o dwie śmietankowe rurki,
    pani cienki papier bierze, pyszne rurki już pakuje,
    pięknie pachną tak jak lubię pani mówię więc …. Dziękuję

5.    Zabawa w wyobraźnię: Spróbuj spojrzeć na otaczający nas świat. Odpowiedz na pytanie :

„ Jaki jestem dla innych ? ”.

– Miło mi, gdy……. ( rysujemy nasze wyobrażenia)

– Cieszę się, gdy……..

– Kiedy się złoszczę?