Majowe dni bywają takie piękne – wszystko pachnie i rozkwita. Właśnie ten dzień był jednym z tych wyjątkowych. Mama i Jaś od samego rano, zaraz po tym jak chłopiec zjadł śniadanko i umył zęby, pracowali pilnie w ogrodzie.

Mama pieliła grządki a Jaś grabił ziemię i podlewał wzrastające warzywa. Jaka to była przyjemna praca. W ogrodzie zakwitły wszystkie drzewa i krzewy owocowe, jedne były całe białe zupełnie jak księżniczki w sukniach balowych inne zaś różowe, wokół zielenił się trawnik a nad głowami mamy i małego „ogrodnika” wesoło śpiewał skowronek. Jaś spoglądał na niego, od czasu do czasu, myśląc jaki to niezwykły ptaszek, bo jak to możliwe, że macha skrzydełkami, czyli leci a jednak stoi w miejscu – hmm…czyżby to jakaś niezwykła siła trzymała go w miejscu, a może lubi patrzeć na nasz ogród, jest przecież taki piękny – rozmyślał Jaś.

Obserwując skowronka, chłopiec wędrował wzdłuż ogrodzenia aż nagle wykrzyknął –  Auć! Auć! Mamo coś mnie szczypie…

Mama czym prędzej podbiegła do synka. Okazało się, że Jaś wszedł w młode pokrzywy, które urosły już na tyle wysoko, żeby poparzyć dziecku rączki.

-Mamusi z moimi rączkami dzieje się coś niedobrego…mam dziwne bąble…ojej, czy jestem strasznie chory- zapłakał cicho maluch.

Mama przytuliła synka i powiedziała – nie jesteś chory, poparzyły Cię pokrzywy. Podaj mi rączkę, podmuchamy i powinno być lepiej.

Faktycznie, kiedy mama tak przytulała i dmuchała na rękę, Jaś zauważył, że czuje się o wiele lepiej i bąble też jakby zbledły. Poza tym na kolanach u mamy było tak przyjemnie, ciepło, bezpiecznie i pachnąco…mamusia pachniała kwiatami i ziołami z ogrodu. Jaś przymknął oczy, poczuł się bardzo senny…po główce przebiegła mu jeszcze jedna myśl – czemu ta okropna roślina Go poparzyła i jak w ogóle mogła parzyć skoro jest zimna?

Rozmyślania Janka przerwała, jego mała przyjaciółka, biedroneczka Adelka, która pojawiła się nie wiadomo skąd i zaczęła szarpać chłopca za rękaw wołając –Jasiu, Jasiu wstawaj! No już szybko, szybko, nie mam czasu do stracenia!

– Ale co się stało, czemu tak krzyczysz Adelko – odparł chłopiec ziewając. – No już, nie czas na pytania. Obudź się, musimy ratować księżniczkę stokrotkę – nadal krzyczała przejęta czymś biedronka.

Jaś nie wiele rozumiał z słów Adelki, ale kiedy na dobre się już rozbudził, ujrzał jakąś dziwną krainę. Wszystko tu było takie ogromne – kwiaty przypominały drzewa, paprocie palmy, liście, które spadały…chyba z nieba, bo chłopiec nie mógł dostrzec konarów drzew ( tak były wysoko), mogły posłużyć za parasol lub dobry koc. W oddali widać było góry i duże jezioro. – Gdzie ja jestem? -wystraszył się chłopiec – Dlaczego to wszystko jest takie duże, Adelko? Adelko? – Aaaaa! – ratunku zawołał Jaś, kiedy stanęła przed nim ogromna biedronka i zaczął biec co tchu przed siebie, ale ogromny owad dogonił go, złapał i powiedział – Nie bój się. To ja Adelka.

– Adelka? Moja Adelka? – chłopiec przyglądał się  z niedowierzaniem. Faktycznie ta ogromna biedronka przypominała jego przyjaciółkę. Miała takie same wesołe, czarne, oczy, czarną czapeczkę z czółkami, rumiane policzki i uśmiech, ale Jaś przecierał oczy ze zdumienia aż wkońcu powiedział – Ale Ty wyrosłaś.

– To nie ja wyrosłam, tylko Ty, Jasiu,  zmalałeś – odpowiedziała Adelka.

– Zmalałem? Ale jak to? Dlaczego? Gdzie jest mama? – pytał Jaś.

– Nie wiem, bardzo mnie zdziwił Twój widok. Może pamiętasz co ostatnio robiłeś? Może zjadłeś albo wypiłeś coś magicznego? – tym razem biedroneczka zaczęła pytać.

– Boję się i …chcę do mamy i taty- zaszlochał wystraszony maluch.

– Nie płacz, musimy ustalić jakieś fakty, inaczej nigdy nie dowiemy się, dlaczego tak zmalałeś – biedronka zaczęła przywoływać przyjaciela do porządku.

Jaś nie mogąc opanować łez, wyszeptał, że jedyne co pamięta to oparzenie pokrzywą a potem to chyba usnął u mamy na kolanach.

– Och! – Adelka aż wykrzyknęła – To już wszystko jasne… czarodziejka POKRZYWA…eh to ona tak Cię urządziła – dodała już spokojniej i zaczęła opowiadać. – Widzisz Jasiu, ostatnio w krainie roślin sporo się pozmieniało. Wszystko zaczęło się wraz z nadejściem wiosny. Rośliny jak zwykle budziły się z zimowego snu z radością spoglądając w słońce. Każdy mieszkaniec ogrodu wypełniał gorliwie swoje obowiązki, tym bardziej, że do rodziny roślin dołączyła piękna księżniczka – stokrotka. Kiedy była jeszcze pączkiem, wszyscy wiedzieli, że jest bardzo delikatna, dlatego też czarodziejka Pokrzywa postanowiła, że będzie jej chronić.

– Dlaczego akurat pokrzywa? Przecież ona jest zła i niebezpieczna, poparzyła mnie – przerwał Jaś.

– Zaraz Ci wytłumaczę, ale mi nie przerywaj – naburmuszyła się Adelka – nie lubię, gdy jesteś taki niecierpliwy- fuknęła.

– Przepraszam – odparł cicho Jaś – ale…

-Ale, słuchaj dalej i już nie przeszkadzaj – tym razem to biedronka przerwała chłopczykowi i kontynuowała opowieść. – Pokrzywa nie jest ani, zła, ani niebezpieczna. Owszem parzy – posiadła tę niezwykłą umiejętność, aby chronić siebie i wszystkie małe i bezbronne roślinki przed roślinożercami, których jako jedyna się nie boi a może raczej… nie bała. Wszystko zmieniło się kiedy kret podstępnie porwał małą stokrotkę. To się wydarzyło zeszłej nocy. Pokrzywa rosła nad małym kwiatuszkiem, nie podejrzewała, że czarny kret postanowił uprowadzić stokrotkę wraz z korzonkami. Kiedy słońce zaszło obie smacznie zasnęły, nic nie zapowiadało nieszczęścia, które przyszło pod osłoną nocy. Kret długo kopał tunel, aż nareszcie udało mu się trafić na delikatne korzonki kwiatka, które związał i ukrył w podziemnych komnatach. Rankiem wszyscy mieszkańcy ogrodu usłyszeli jedynie rozpaczliwy krzyk czarodziejki. Wszystkie rośliny i my – owady, wyruszyliśmy na poszukiwania, ale nie przyniosły one efekty. Pokrzywa z bezsilności wpadała  w coraz większą złość, parzyła wszystkich, którzy tylko Siudo niej zbliżyli. Pewnie dlatego oparzyła też Ciebie Jasieńku. My tutaj nadal poszukujemy małej stokrotki, dlatego prosiłam Cię o pomoc, ale…hmmm….- biedroneczka nagle zamyśliła się, po czym zawołała do Jasia – Wiem! Chyba, wiem jak przywrócić Ci Twój rozmiar. Czym prędzej choćmy do Pokrzywy.

– Nie, nie chcę. Ona przecież mnie poparzyła. Co jeśli zrobi to ponownie?- wykręcał się Jaś.

– Po pierwsze, czym mnie nic Ci nie grozi, a po drugie, myślę, że to Pokrzywa Cię tu przywołała – przekonywała Adelka.

– Ale po co? – chłopiec  nie rozumiał biedronki.

– Abyś pomógł nam odnaleźć Stokrotkę – powiedziała biedronka, po czym złapała Jasia i polecieli wprost do czarodziejki Pokrzywy.

Jaś był wystraszony, ale również zachwycony, nigdy jeszcze nie leciał, tym bardziej na biedronce. Z góry świat ogród nie był już tak przerażająco wielki, ale przypominał ten normalny, który Jaś podziwiał dziś rano pracując z mamą w ogrodzie.

Po krótkiej wycieczce, biedronka wylądowała w pobliżu zacienionego miejsca ogrodu. Chłopiec dowiedział się od przyjaciółki, że właśnie tu mieszka czarodziejka Pokrzywa. Chciał się wycofać, bo nadal pamiętał nieprzyjemne pieczenie, ale wtedy usłyszał bardzo miły i spokojny głos:

– Witaj Jasiu, witaj Adelko – przywitała gości Pokrzywa.

Była wysoką, szczupłą rośliną o miłej, dostojnej twarzy. Miała na sobie dziwny kapelusz z jasnozielonymi frędzlami i ciemnozieloną zwiewną suknię z liści zakończonych maleńkimi kolcami a każdy z nich posiadał maleńki zbiorniczek wypełniony przeźroczystą substancją, którą Adelka nazwała kwasem mrówkowym ( Pokrzywa dostawała Go od pracowitych mrówek, z którymi się przyjaźniła).

– Skąd zna pani moje imię? – zapytał Jaś przełamując strach.

Pokrzywa zaśmiała się przyjaźnie i wyjaśniła – Wszyscy mieszkańcy tego ogrodu znają Twoje imię chłopcze. Znamy Cię, obserwujemy i lubimy od dawna a Adelka i Lilia wiele nam o Tobie odpowiadają.

– Skoro mnie lubisz, to dlaczego mnie poparzyłaś? To bolało.- powiedział chłopiec z wyrzutem w głosie.

Wybacz, ale wystraszyłam się, kiedy mnie nadeptałeś…myślałam, że chcesz mnie ściąć, a to nie jest najlepszy moment na kurację odmładzającą.  Poza tym, tylko tak mogła Cię zmniejszyć – tłumaczyła czarodziejka.

– To znaczy, że za każdym razem kiedy kogoś oparzysz, to staje się malutki? Mama mówiła, że nic mi nie będzie…Chcę znów być duży – Jaś znów się rozpłakał.

– Już wkrótce będziesz znów taki duży, jak zazwyczaj. Zmniejszyłam Cię, przy pomocy dodatkowego zaklęcia, ponieważ potrzebuję Twojej pomocy. Obiecałam małej Stokrotce, że będę się o nią, zawsze, troszczyła, ale ją zawiodłam. Nie zdołałam uchronić jej przed okropnym kretem – po policzku Pokrzywy popłynęła strużka łez, które jednak szybko otarła i mówiła dalej – Adelka zapewne odpowiedziała Ci, drogi chłopcze, że przeszukaliśmy już cały ogród bez efektu. Podejrzewamy , że kret ukrył małego kwiatuszka, obok warzywniaka. Tam wybudował kopiec, którego całymi dniami pilnuje. Dlatego Ty – Jasiu – jesteś naszą ostatnią nadzieją – zakończyła Pokrzywa.

– Chętnie Wam pomogę, ale nie wiem co mam  robić – powiedział Janek.

– Przywrócę Ci Twój naturalny rozmiar, a kiedy znów będziesz duży, weź proszę łopatkę i poszukaj w kopcu kreta naszej Stokrotki. Tylko bądź ostrożny, jest bardzo delikatna, jest delikatna –mówiła zielona czarodziejka.

Jaś słyszał jej słowa już jakby przez sen, nie zdążył się nawet pożegnać, bo powieki same opadły na oczka. Kiedy je otworzył, okazało się, że leży w swoim łóżeczku. Czy to był zwykły sen- zastanawiał się chłopiec – przecież mogę to sprawdzić. Jaś zeskoczył w pośpiechu z łóżka, do którego położyła Go mamusia, kiedy przytulony zasnął, w ogrodzie, na jej kolanach i pobiegł wprost do ogrodu.  Po drodze minął mamę, która widząc zachowanie synka zapytała – Czy coś się stało, dokąd tak pędzisz?

– Mamusiu, musze uratować Stokrotkę – odparł Jaś nawet się nie zatrzymując. Mama pobiegła za synkiem zaskoczona Jego dziwnym zachowaniem.

Tymczasem Jaś złapał łopatkę i zaczął ostrożnie, tak jak prosiła Pokrzywa, rozkopywać kopiec kreta. – O rety! Ona tu naprawdę jest! Znalazłem Stokrotkę! – zawołał uradowany chłopiec.

– To nie możliwe …skąd ona się tu wzięła, przecież w tym ogrodzie nie było nigdy stokrotek, wszystkie więdły – zastanawiała się mama – Kochanie skąd wiedziałeś, że w tym krecim kopcu jest kwiatuszek? – dodała.

Jaś opowiedział mamie swoją przygodę a potem razem osadzili małego kwiatka, tuż obok pokrzywy. Od tej pory maleńka stokrotka wdzięcznie zdobiła cały ogródek a Janek dbał zarówno o nią jak i o czarodziejkę Pokrzywę.